poniedziałek, 30 maja 2016

Seriale


Dziś przedstawię swoje ulubione seriale. Kolejność nie ma znaczenia, każdy ma swoje wady i zalety, więc to nie miałoby sensu. Do tego, do zestawienia nie są wliczane wszelkiej maści seriale animowane. Głównym kryterium było to, jak dobrze mi się je oglądało oraz wszelka nostalgia jaką do nich żywię, zwłaszcza do jednego...

Ostrzegam przed spojlerami.

1. Z Archiwum X



Pamiętam gdy, jako dziecko dreszcze pojawiały mi się na plecach, na samą myśl o kosmitach! A ten serial... Niesamowity. Najbardziej podobała mi się chemia, jaka pojawiała się pomiędzy dwójką głównych bohaterów. Spooky Mulderem, który chciał wierzyć i pomimo tego, że widział dowody, to chyba nigdy nie było mu dane naprawdę uwierzyć. Z resztą sam, jako uważny widz, już nie wiem, co było prawdą, a co nie. I chyba to było jedną z najlepszych cech tego serialu. Widz sam wariował po tych zwrotach akcji i ciągłych intrygach, nie było wiadomo komu ufać i w co ufać. Nie bez powodu jednym z głównych mott serii było " Trust No One".
Do tego jest jeszcze Scully, której naukowe podejście do spraw zawsze mnie irytowało, ale miało wiele słuszności. Stanowiła ważny element skutecznie studzący Muldera. Do tego cechowała się genialnymi ripostami i spostrzeżeniami. No i Palacz... Nawet Janusz Tracz nie dorównuje tej niesamowicie smutnej i bezwzględnej postaci... Można by pisać i pisać, zwłaszcza o komediowych odcinkach specjalnych, ale to zostawię na inny post, bo inaczej nigdy nie przejdę do reszty!

2. Chłopaki z Baraków




Urzekli mnie swoim chamstwem, bezczelnością i przyjaźnią. Formuła mocumentary i chwytliwa melodia w intro, paczka dobrych znajomych i ich historie to to, co mnie kupiło.
Mianowicie grupa filmowców chce nakręcić dokument o Julianie, który mieszka wraz z kumplami na osiedlu przyczep. To wszystko, fabuła kręci się wokół ich prób wzbogacenia się i ucieczkami przed pijanym strażnikiem i jego pomagierem, który był męską prostytutką. Dodam jeszcze, że to chyba jedyny serial, który polecam oglądać z lektorem... Kurde faja!

3. Homeland




Zaczyna się od odbicia amerykańskiego żołnierza, który przebywał w niewoli około 7 lat, z rąk terrorystów. Od tej pory jest gwiazdą w kraju, a służby wywiadowcze,  dokładniej jedna agentka podejrzewa go o zdradę. Oczywiście nikt jej nie wierzy i musi udowodnić swoją słuszność. Warto dodać, że jednocześnie jest ona najbarwniejszą i, moim zdaniem, jedną z najlepiej napisanych postaci ever. Później akcja się rozkręca, a kolejne sezony komentują wydarzenia dziejące się obecnie na świecie.

4. Black Mirror




Formuła serialu była dla mnie niespotykana, o czym już było wspomniane. W każdym sezonie są trzy odcinki trwające godzinę. Każdy z nich opowiada inną historię dziejącą się w niedalekiej przyszłości. Mimo to fabuła rozgrywa się w różnych jej wariantach, dzięki czemu dotyka innych problemów. Ciekawy materiał do przemyślenia, dynamiczny i sycący pod względem treści.

5. House of Cards




Chyba nikogo nie zdziwiła ta pozycja. Genialna postać charyzmatycznego Franka Underwooda, bezwzględnego, mściwego i przebiegłego polityka, to to na co czekam przez cały rok. Te wszystkie intrygi oplatające bohaterów, niczym korzenie drzewa glebę, skutecznie skupiają moją uwagę. A ta nieprzewidywalność! Niektórych zwroty akcji były trudne do przewidzenia i wcale nie wydawały mi się wykonane na siłę. Co więcej, cały czas gnębi mnie pytanie... Skoro Frank zdobył władzę w Białym Domu to kiedy ją straci... W końcu to było celem serialu. Przez to pojawiła się niewiadoma, która została skutecznie wykorzystana.

6. American Horror Story




Kolejna seria, która mnie zaskoczyła! Niesamowicie podoba mi się koncepcja prowadzenia nowej historii w nowych sezonach, przy użyciu tych samych aktorów. Satysfakcjonuje mnie widok aktora, który raz grał słabego staruszka, aby zaraz potem grać jego przeciwieństwo. Poza tym niektóre sezony naprawdę mają wciągającą fabułę. Właśnie jestem po seansie ostatniego, z Lady Gagą w roli głównej. Polecam, chociaż dla samej sceny z "Hotline Blink" w tle.

7. Miasteczko Twin Peaks




To jest to, co uwielbiam. Mała miejscowość, mało bohaterów, każdy się zna i trudno jest cokolwiek ukryć. Do tego dziwna oprawa muzyczna i ekscentryczne postaci. Dale Cooper, który wierzy w siły nadprzyrodzone, a swoją wiedzę, wliczając w to wiedzę o buddyzmie, wykorzystuję do rozwiązania zabójstwa miejscowej dziewczyny. Urzekło mnie też zachowanie miejscowych biznesmenów, którzy cechują się... ciekawym humorem... Wszystko jest jakby oplecione w jakąś lekkość i brak powagi, a jednocześnie w ciężką atmosferę sekretu i zjawisk nadprzyrodzonych.
No i ten styl. Główne bohaterki wyglądające na bardziej dojrzałe i stylowe niż dziś kobiety w ich wieku i faceci w genialnych kurtkach, koszulach i wspaniałych fryzurach. Niech tamta moda wróci!

8. House M.D.




Jakoś tęsknię za Doctorem Housem. Uszczypliwy, chamski, intrygujący i inteligentny humor to zdecydowanie wielki plus. Jednak to, co mnie uderzyło, to dramat głównego bohatera. Często moich uszu docierały teksty, że to świetna komedia itd. Tylko że dla mnie najważniejsza była noga Housa, której temat gdzieś się kręcił przez większość czasu. Brzmi trywialnie, ale dramat człowieka odrzuconego, którego cynizm jest niechcianą barierą między innymi ludźmi, bardzo mnie dotknął.

9. Lost



Pamiętacie to o nostalgii? No to o to mi chodziło... Pewien mądry człowiek, Tomasz Pstrągowski, napisał, że oglądanie Lost, to jak bycie żoną, która żyje z bijącym ją mężem. Niby masz nadzieję, że tej nocy nie przyjdzie pijany do domu i cię pocałuje w czoło. Jednak on znowu robi to samo, opowiada kretyńską, pełną dziur historię, której masz już dosyć, ale jednak prosisz o więcej. Trochę jakby ktoś lubił BDSM.

10. Wikingowie




Jeśli chodzi o Wikingów, to jestem w trakcie oglądania i już w pewnym stopniu mnie kupili. Nie wiem dlaczego. Na początku sceptyczne nastawienie zniechęcało mnie do romansu z nimi, ale teraz nie żałuję. Może to wciągająca, dobrze poprowadzona historia i wykreowani, autentyczni bohaterowie, których raz nienawidzę, a raz adoruję. Na pewno szybko się z nimi nie rozstanę.



I to by było na tyle, oczywiście każdy z nich miał gorsze chwile, epizody, czy całe sezony, ale to nie zmienia faktu, że są warte polecenia. Nie ma tu też wielu innych interesujących mnie seriali, ale ktoś musiał odpaść! Dodać tez muszę, że o niektórych z nich mam ochotę pisać i pisać, ale nie chcę nikogo zanudzać.

Tak wiem, że jest więcej lepszych serii jak "The wire", "Office", "Scrubs", "Black Adder" itd. ale nie wszystko było mi dane zobaczyć!

Zachęcam Was do podzielenia się swoimi zestawieniami, z chęcią je przeczytam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz