Ten wpis miał być na początku o serialach, o emocjach, jakie potrafią obudzić, o aktorach, których grę wreszcie doceniam. Może to kwestia scenariusza, może mojej wrażliwości... Kiedyś napiszę o serialach, które oglądam, ale właśnie dziś moje oczy ujrzały coś, co mnie zaskoczyło.
Serial przedstawia w sezonie 3 odcinki. Każdy pokazuje inną historię, dziejącą się w niedalekiej przyszłości. Właśnie jestem w trakcie oglądania pierwszego odcinka drugiego sezonu, który, póki co, obudził we mnie największe emocje i przywrócił myśli, które już od dawna krążyły mi po głowie i wracały.
Nie wiem jak mam to opisać, aby oddać jak najlepiej te emocje. Wyobraź sobie, że tracisz bliską Ci osobę, z którą toczyło się Twoje życie, z która spędzasz każdą wolną chwilę. Nie macie dzieci, rodzice mają swoje życie, rodzeństwo też. Cieszycie się sobą i akceptujecie ryzyko posiadania tylko siebie, ryzyko, o którym mało kto myśli. Jest nim strata. Po niej każdy dzień to pustka, tylko kot w pustym mieszkaniu. Przygotowując obiad, łapiesz się na myśleniu o waszej ulubionej potrawie, tęsknisz nawet za wadami, utrata zawsze ma piękny makijaż.
Każdy chciałby uciec z tej sytuacji. Koleżanka głównej bohaterki zapisuje ją do programu, który imituje zachowanie jej zmarłego mężczyzny i działa w sieci. Ta z nim cały czas pisze, traktuje go tak, jakby to był prawdziwy człowiek, zatraca się. Traci kontakt z siostrą, później wszystko idzie o krok dalej... I tak się zastanawiam, czym by się różnił robot, który wygląda i zachowuje się tak jak ukochany, od naszego ukochanego.
Czy uczucie żywione wobec sztucznego tworu nauki jest tak samo trwałe i prawdziwe jak te wobec człowieka. Z drugiej strony czym jest doskonała imitacja człowieka wobec prawdziwego człowieka. Życie z takim tworem byłoby niewątpliwe oszustwem. Jednakże czy żyjąc w oszustwie i wierząc w nie, to nadal kłamiemy? To jest jak życie narkomana, który nie zauważa rzeczywistości, ponieważ przysłania mu ją iluzja. Iluzja, samo to słowo ma często wydźwięk pejoratywny. Gdy widzimy memy w necie przedstawiające ludzi z Oculusem na oczach i grających w grę. Symbol uzależnienia od "wirtualnej" rzeczywistości.
Jednak to czyni nas szczęśliwymi, a chyba o to chodzi w życiu. Często myślę, czy przypadkiem Ci "przegrani" nie są tymi, co wygrali. Bo jakby się tak zastanowić to najważniejszym w życiu jest bycie szczęśliwym, Wyznaczamy sobie cele, spełniamy je, mamy zasady, mówimy, że szczęście to nie wszystko, że czasem trzeba zrobić coś związanego z zasadami. To się nazywa spełnienie a ono daje nam satysfakcje - jesteśmy szczęśliwi.
Więc lepiej nie być cynicznym, nieszczęśliwym, człowiekiem, którego smuci codzienność. Zamiast tego poszukajmy jakichś plusów, nawet tych najmniej ambitnych, pozbądźmy się presji społeczeństwa i pozwólmy sobie na życie w iluzji. Naszej iluzji, którą sami sobie przygotowaliśmy niczym ulubiony pokój. Jeżeli znajdujesz upodobanie w graniu w gierki planszowe to olej złośliwe komentarze i to rób. Jeżeli jesteś zgorzkniały, bo widzisz głupotę innych, to o tym zapomnij. Zaakceptuj, ale nie przeżywaj, bo to Ci nic nie da! Co z tego, że jesteś bardziej świadomy lub spostrzegawczy. Nie zarobisz na tym, nie pomoże Ci to w przeżyciu. Uświadom sobie, że to wcale nie pomaga i zajmij się swoją szczęśliwą egzystencją. Życie ciągłym gniewem, smutkiem wyniszcza i mija się z celem.
"Każdy powinien zrobić sobie codziennie mały prezent, może to być na przykład filiżanka pysznej kawy"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz